Uwielbiam wszystko, co pachnie i można dodać to, do wanny pełnej wody. Jeżeli jeszcze w jakimś stopniu działa nawilżająco lub zmiękczająco na moją skórę, jestem w siódmym niebie! Jesteście ciekawe czy pokochałam sole niemieckiej firmy Balea? Zapraszam do lektury!
Dostępne w 4 wersjach zapachowych i kolorach. Każda z nich ma identycznej wielkości kryształki i rozpuszcza się równomiernie w wodzie. Nie zauważyłam też zróżnicowanego działania na moją skórę, wszystkie w identycznie, choć minimalnie ją zmiękczają i powodują, że po wyjściu z wanny nie muszę używać balsamu. Jedna saszetka, to jedna kąpiel. Każda z saszetek kosztuje około 1 euro, więc nie jest to duży wydatek, a jak może umilić kąpiel, szczególnie teraz w szare, jesienne wieczory. Muszę jeszcze dodać, że nie brudzą wanny, jak np. kule z LUSH.
Balea Bademomente Atempause- jaśminowa przerwa.

O pięknym, nienachalnym jaśminowym zapachu. Po raz pierwszy spodobała mi się kompozycja, której główną nutą był własnie jaśmin. Zapchaj jest na tyle intensywny, że czuć go przez całą 15 minutową fioletową kąpiel (tak, woda ma cudny delikatny wrzosowy odcień!). Jest to zdecydowanie mój faworyt z całej czwórki, którego będę namiętnie używać!
Balea Bademomente Abendrot- zorza wieczorna.


Czerwona sól ma pomagać nam zasnąć. Jak dla mnie ten kwiatowy zapach był bardziej energetyzujący niż usypiający, ale również przypadł mi do gustu. Jest on najbardziej intensywny z całej czwórki, a kryształki barwią wodę na różowo.
Balea Bademomente Glucksrausch- upojenie szczęściem.

Mój największy zawód, spodziewałam się soczystego grejpfruta, a czułam raczej przeciętne i mało intensywne cytrusy, którym do świeżości grejpfruta było bardzo daleko. Zapach nie był jakoś wyjątkowo intensywny, a woda zabarwiła się na żółty kolor, który na myśl przywodził tylko jedno...
Balea Bademomente Traumgefluster- szepty pełne marzeń.

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta sól. Spodziewałam się morskiego odświeżacza do powietrza, a poczułam delikatną morską, orzeźwiającą nutę, połączoną z uspakajającą mocą szumu oceanu. Nie czuję tam typowo morskiego ani kwiatowego zapachu. Nie potrafię go zidentyfikować, ale bardzo mnie uspokaja. Do tego barwi wodę na oceaniczny błękit i czuję się jak na wakacjach!
A Wy co lubicie dodawać do kąpieli? Miałyście już styczność z tymi solami? Koniecznie napiszcie w komentarzach!
Pozdrawiam,
Asia.
PS. Przypominajka o rozdaniu, w którym możecie wygrać 9 (zrobionych przeze mnie) gumek TWISTBAND KLIK KLIK KLIK . Macie czas tylko do poniedziałku!