piątek, 31 sierpnia 2012

Pierwsze denko.

Cześć wszystkim!
Dzisiaj ostatni dzień miesiąca, więc pora na moje pierwsze denko! Muszę przyznać nie jest tego wiele, ale kilka rzeczy wykończyłam.

1. Babydream Balsam do kąpieli dla mam nie wiem, które to już moje opakowanie, używam do wszystkiego, do kąpieli, do mycia ciała, włosów, twarzy, higieny intymnej, uwielbiam!
2. Ziaja med płyn micelarny był całkiem fajny, tylko trochę szczypał w oczy w połączeniu z niektórymi mascarami (ciekawe czemu tylko z niektórymi?), nie kupię ponownie, bo chcę wypróbować płyny innych firm.
3. Ampułki Radicala przeciwko wypadaniu włosów, niestety stosowałam bardzo nieregularnie przez co, nie mogę się wypowiedzieć na ich temat, ale mam zamiar kupić jeszcze jedno opakowanie i używać codziennie.
4. Lakier do paznokci Essence nr 44 Modern Romance nie wiem czemu, ale jako jedyny rozwarstwił się i strasznie zgęstniał, nie nadaje się już do użycia, szkoda, bo kolor ładny.
5. Mascara Heleny Rubinstein  LASH QUEEN bardzo fajny tusz do rzęs w pięknym, kobiecym opakowaniu. Ogólnie uwielbiam tusze od HR, nie kupię ponownie, tylko dlatego, że właśnie testuję inny, od tej samej pani i jest równie dobry.
6. Perfecta peeling drobnoziarnisty, wygładzający nie wiem, która to już moja saszetka! Bardzo dobry peeling za niewielkie pieniądze! Mam zawsze w kosmetyczce parę opakowań.
7. Marion Natura Silk jedwab do włosów, jeden z lepszych na rynku moim zdaniem, ponieważ nie posiada w składzie alkoholu ani ciężkich silikonów, bardzo wydajny. Jeżeli zostawałabym w Polsce na pewno kupiłabym go jeszcze raz.
8. Isana odżywka do włosów z olejkiem babassu, używałam jako pierwsze O w OMO, mam już kolejne opakowanie. Tania i dobra, polecam!
9. Ziaja tonik ogórkowy mój ulubieniec przy oczyszczaniu i odświeżaniu twarzy. Nie uzupełniłam braków tylko dlatego, że mam ochotę wypróbować coś nowego.
10. Pilomax Henna Wax do włosów jasnych i rozjaśnianych dobra maska, jednak patrząc na cenę i wydajność, wolę maski z BingoSpa, dlatego nie kupię jej ponownie.
11. BingoSpa maska do włosów z masłem shea i pięcioma algami ratowała moje włosy w czasie "szuszy", wzmacniała skręt i była bardzo wydajna, ideał! Na razie nie kupuję ponownie, bo testuję jej siostry.
12. Uber hari intensywna maska do włosów dostałam ją z Glossyboxa, miała fajny skład, jednak puszyła moje włosy, więc raczej nie kupię pełnowymiarowego opakowania, szczególnie za tak wysoką cenę.
13. Płukanka octowa z malin Yves Rocher pisałam o niej TUTAJ, nie kupię ponownie, bo wolę tą z Marion.

nie kupię ponownie  może kiedyś kupię ponownie  na pewno kupię ponownie


Uff to wszystko! A teraz mały bonus. Mama zrobiła mi niespodziankę i oto co znalazłam u siebie w pokoju:

A w środku moje wymarzone HUNTERy, klasyczne czarne, błyszczące, IDEALNE!


Dostałam od mamy, żeby mi jesień miło upłynęła w Berlinie, w takich butach na pewno będzie wspaniała!



Jak tam wasze denka w tym miesiącu? Jesteście gotowe na rok szkolny? Znacie firmę HUNTER? Co myślicie o jej produktach? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.

PS. Jutro wyjeżdżam do Niemiec, więc może mnie nie być przez jakiś czas.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Delia henna do brwi i rzęs.

Tak jak obiecałam, dzisiaj pokażę efekt mojego farbowania rzęs Henną tradycyjną z Delii. Z natury mam gęste rzęsy, jednak jestem blondynką, więc są one trochę jasne i białe na końcówkach. Szczególnie chodziło mi o pofarbowanie dolnych rzęs, których nie lubię smarować tuszem.

 

Produkt ten można dostać chyba w każdej drogerii. Ja swoją kupiłam w Rossmannie za niecałe 3zł. Kupiłam czarną, ale jest jeszcze dostępna brązowa. Przed zabiegiem dokładnie oczyściłam rzęsy i zabezpieczyłam skórę wokół oka tłustym kremem (lub wazeliną). W opakowaniu znajdują się dwie saszetki (jedna z proszkiem, druga z aktywatorem), które należy ze sobą wymieszać. I taką mieszankę nałożyć na rzęsy.




Po 15 minutach zmyłam hennę wodą z mydłem, ale teraz najważniejsze, efekty!

   



Niestety, jak widać nie są oszałamiające. Jedynie końcówki dolnych rzęs, są podkreślone, dzięki czemu przez jakiś czas będą na odwyku od wszelkich tuszy. Nie wiem też, jak długo efekt będzie się utrzymywał, ale będę was informować na bieżąco.

A teraz mały bonusik:

Cudak za 1,29zł, który na prawdę pachnie różami!

A wy używałyście kiedyś henny do brwi i rzęs? Jakie są wasze opinie i spostrzeżenia? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Pharmaceris- szampon wzmacniający do włosów osłabionych.

Cześć wszystkim!
Dzisiaj, tak jak obiecałam wcześniej, napiszę trochę o jednym z moich ulubionych szamponów, a mowa o Pharmaceris skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych. 



Od producenta:
Unikalna receptura stworzona przez naukowców z Centrum Naukowo-Badawczego Dr Irena Eris doskonale myje, intensywnie regeneruje oraz zmniejsza wypadanie włosów, nawet do 70%. Wyciąg z liści czerwonych winorośli zawierający wysokie stężenie witaminy P i związki polifenolowe znacząco wpływam na lepsze odżywienie cebulek włosów. Flawonoidy wspomagają ich odporność i przyspieszają naturalny wzrost. Prowitamina B5 chroni włosy przed szkodliwym działaniem czynników atmosferycznych. Szampon posiada neutralne pH dla skóry.
Szampon intensywnie wzmacnia włosy, zapobiega ich wypadaniu i rozdwajaniu się końcówek. Po zastosowaniu włosy mają naturalny połysk, łatwo się rozczesują i są bardziej podatne na układanie.

Cena i dostępność:
Z tego co wiem, to szampon jest dostępny w większości aptek i kosztuje w przedziale od 25zł do 32zł za butelkę o pojemności 250ml.

Zapach i wydajność:
Zapach jest według mnie bardzo przyjemny i delikatny, odrobinę słodki, jednak nie potrafię go do niczego porównać, nie utrzymuje się na włosach. Jego wydajność jest niesamowita! Średniej wielkości kropla (w metodzie kubełkowej o której pisałam TU) wystarczy na dokładnie umycie włosów. Rekompensuje to cenę szamponu, która niska nie jest.

Opakowanie i konsystencja:
Opakowanie szamponu jest bardzo poręczne, łatwo podważyć wieczko mokrymi rękoma. Konsystencja, jest dość gęsta, ma brązowo-pomarańczowy kolor, który może barwić, dlatego na opakowaniu jest przeciwwskazanie do stosowania na silnie tlenionych włosach. Na moim, dość jasnym blondzie, nic się nie działo.

Skład:

Działanie i aplikacja:
Świetnie się pieni. W tym przypadku wskazane jest, by na umytych włosach pozostawić powstałą pianę na około 1-2 minuty, tak też robiłam. Ładnie oczyszczał i muszę przyznać, że szampon naprawdę działa! Stosuję go na zmianę z jakimś bez SLSowym produktem, a mimo to po miesiącu stosowania, moje włosy stały się widocznie mocniejsze na uszkodzenia mechaniczne i grubsze! Co do wypadania, nie mogę się jasno wypowiedzieć, ponieważ stosuję ampułki Radicala i nie wiem, któremu z tych produktów to zawdzięczam. Jest to mój SLSowy faworyt, do którego zawsze będę wracać.

Jednym słowem POLECAM!


I jeszcze z ostatniej chwili małe zakupy:

W końcu zdecydowałam się na olejek BDFM, chodził za mną już od bardzo dawna (oczywiście będę go stosować na włosy, może doleje trochę do kąpieli). Uzupełniłam także zapasy mojej ulubienicy Odżywki wygładzającej z Isany z olejkiem Babassu (używam jako pierwsze O w OMO). Do koszyka wpadła też Odżywka Garnier z olejkiem z awokado i masłem karite jeszcze nie wiem jak będę jej używać. Pięknego różu do paznokci Wibo z kolekcji różanej, grzech było nie wziąć za 1,29! A henną do brwi i rzęs z Delii mam zamiar pofarbować swoje rzęsy, efekty pokażę jutro.


A wy używałyście już szamponu z Pharmaceris? Jakie są wasze wrażenia? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.




niedziela, 26 sierpnia 2012

Olejowanie włosów i trochę o porowatości.

Cześć dziewczyny!
Dzisiaj chciałam napisać trochę o olejowaniu i porowatości włosów, ponieważ w dużej mierze od tego jak bardzo porowate są nasze włosy, będzie zależało z jakim olejem się polubią. Ja mam włosy o normalnej porowatości do wysokiej na końcówkach, dlatego moje włosy lubią się praktycznie ze wszystkim, normalnie się moczą, normalnie schną i są w miarę podatne na zabiegi fryzjerskie. Oleje nakładam na mokre włosy i pozostawiam do wyschnięcia, często na całą noc, po czym zmywam do szamponem babydream dla dzieci (koniecznie bez SLS). A teraz, co nakładam na włosy:

1. Oliwka pielęgnacyjna HiPP na pierwszym miejscu w składzie olej słonecznikowy i olejek z migdałów, o pięknym zapachu, który kojarzy mi się z dzieciństwem. Po jego użyciu moje włosy są mięciutkie i błyszczące, niestety sprawia, iż są też trochę "piórkowate". Zanim kupiłam olejek ze słodkich migdałów, nakładałam tą oliwkę na noc na same końcówki, przez co były zabezpieczone i ładnie nawilżone. Jej dużym plusem jest także to, że jest łatwo dostępna: Biedronka, Tesco, Rossmman w cenie około 13zł za buteleczkę. Link do KWC.

2. Olej ze słodkich migdałów jest to ostatnio mój ulubieniec! Przy nakładaniu na noc, rano praktycznie nie muszę myć włosów, ponieważ wchłaniają go prawie do ostatniej kropelki! Codziennie na noc nakładam go na końcówki, tam też spisuje się świetnie. Jednym słowem, włosy go kochają, są miękkie, lśniące, sprężyste, ideał! Zapłaciłam za niego 7zł/50ml w sklepie zielarskim. Link do KWC (olejek innej firmy).

3. Alterra olejek migdały i papaja po pierwsze jak on pięknie pachnie! Chyba już każda włosomaniaczka o nim słyszała, dlatego nie będę się rozpisywać. Spełnia swoje zadanie nawilża i odżywia włosy. Wcześniej miałam granat i avokado i muszę przyznać, iż oba mają jedną wadę, a mianowicie wypadają mi po nich włosy, a dokładniej mówiąc, są za ciężkie i za bardzo obciążają moje cebulki :( Dlatego będzie to mój ostatni egzemplarz z Alterry. Dostać go można w Rossmmanie za około 10zł. Link do KWC.

4. Dabur Vatika wzbogacony olejek kokosowy do włosów na początku byłam zachwycona jego działaniem, teraz niestety nie działa tak wspaniale jak na początku, chyba moje włosy się do niego przyzwyczaiły, ponieważ już kończę buteleczkę 300ml. Ma bardzo bogaty skład i wydaje mi się, że pomógł w walce z wypadającymi włosami! Moja buteleczka kosztowała 21zł i kupiłam ją na allegro. Można go dostać w większości sklepów internetowych z kosmetykami lub na stronie producenta KLIK. Link do KWC.

Chciałam też napisać, że zaczęłam już testować rybki (Odżywkę kreatynową firmy GAL).


Jak już pisałam w składzie znajduje się olejek rycynowy i olej z nasion wiesiołka dwuletniego, a także wiele, wiele innych. Jedyne co na razie mogę napisać, to świetnie nawilżają skórki paznokci. Dodaję dwie rybki do maski do włosów, jednak trzy użycia, to za mało by w pełni ocenić efekt. Jedyne co mi w nich przeszkadza to zapach, jest okropny, przypomina mi tani odświeżacz powietrza w miejskich toaletach! FUJ!

A wasze włosy lubią oleje? Macie swoich faworytów w tej kategorii? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.




sobota, 25 sierpnia 2012

Akcesoria do włosów.

Cześć dziewczyny!
Dzisiaj chcę opisać akcesoria, które moim zdaniem są niezbędne do pielęgnacji włosów. Dzięki nim codzienne czynności są o wiele przyjemniejsze, a także delikatniejsze dla naszych czuprynek!

1. Czepek foliowy z gumką używam go pod prysznicem, kiedy nie chcę zmoczyć włosów, ale jego główną funkcją jest "podgrzanie" włosów, po ówczesnym nałożeniu na nie maski. Dodatkowo podgrzewam do ciepłym strumieniem powietrza z suszarki (ha jednak używam suszarki do moich włosów!) i nakładam ręcznik na głowę, by zapobiec uciekaniu ciepła. Można go oczywiście zastąpić reklamówką foliową. Dostępny jest praktycznie w każdej drogerii za około 5/7zł.

2. Szmatka z mikrofibry do wycierania włosów zamiast szorstkiego ręcznika, który puszy włosy, szczególnie te kręcone/falowane i zniszczone. Oczywiście można użyć do wycierania także bawełnianej koszulki, która sprawdza się równie dobrze. Koszt takiej szmatki to około 9zł w Tesco.

3. Frotki bez metalowych elementów, które uszkadzają łuski włosa ani nie szarpią przy ściąganiu. Dostać je można w każdym kiosku za grosze.

4. Drewniany grzebień z szeroko rozstawionymi zębami idealny dla kręconych włosów! Drewno jest dużo delikatniejsze od plastiku, który może uszkadzać i elektryzować włosy. Ja używam grzebienia z TBS za 16zł.

5. Opakowanie po piance do mycia twarzy lub kubeczek z pokrywką do mycia włosów metodą kubełkową, by nie szarpać włosów przy wytwarzaniu piany na głowie i do rozcieńczenia szamponu z wodą. Ja o piance Rival de Loop wspominałam w TEJ notce, kupiłam ją za około 4zł.

To chyba wszystko!

Tak jak obiecałam Essie Mink Muffs na paznokciach:


Wyszedł trochę ciemniejszy niż oczekiwałam, no cóż będzie musiał poczekać na przełom jesień/zima, a ja na pierwsze dni deszczowej pory roku poszukam czegoś jaśniejszego, może brąz wpadający w pomarańcz?


Jakie są wasze niezbędne akcesoria do włosów? Macie już wymarzony kolor lakieru do paznokci na nadchodzącą jesień? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and Wavy.

piątek, 24 sierpnia 2012

Mini zakupy.

Cześć wszystkim!
Wczoraj byłam w Niemczech, pozałatwiać kilka spraw i teraz jest to już pewne, od pierwszego września, będę mieszkać w Berlinie! Oczywiście jako rasowa kosmetocholiczkam musiałam wejść do drogerii dm. Niestety zakupy małe, ponieważ miałam ze sobą tylko torebkę, w której i tak nic się nie mieściło. Za tydzień i tak będę miała to na co dzień! Wybrałam tylko te rzeczy, które były najbardziej wychwalane na blogach, jak najszybciej muszę wypróbować ja na sobie! A mianowicie:


Balsam do ciała z Alverde o zapachu migdałów i róż i żel pod prysznic Balea o przepięknym zapachu malin!
Do mojego koszyka przypadkiem wpadł też lakier Essie, ponieważ był on na dość sporej przecenie, a kolor idealnie pasuje na jesień!


Jest to MINK MUFFS, brąz delikatnie wpadający w fiolet. Bardzo trudno uchwycić go na zdjęciu.



Jak widzicie wyjazd bardzo udany! Następnym razem pokaże wam jak Mink Muffs wygląda na paznokciach!


Znacie drogerie dm? Jakie są wasze wymarzone produkty? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam, 
Blond and Wavy.

PS. Ostatnio zostałam otagowana przez Navy, oto moje odpowiedzi:
1. Czy Twoja rodzina i znajomi wiedzą o założeniu bloga?
Wie tylko mój chłopak i teoretycznie regularnie tu zagląda :)
2. Jakie jest Twoje ulubione zajęcia oprócz blogowania?
Hmm, trudno powiedzieć lubię dużo rzeczy, czytać książki, grać w tenisa.
3. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku i dlaczego?
Wiosna, kiedy świat budzi się do życia i wszystko wydaje się piękniejsze!
4. Jaką cechę charakteru w sobie cenisz?
Hmm trudne pytanie, ale chyba szczerość i otwartość.
5. Jakie jest Twoje wymarzone miejsce do zwiedzania?
Paryż! Byłam już tam dwa razy, ale ciągle chcę więcej!
6. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Czerwony!
7. Jaki jest Twój ulubiony zespół muzyczny?
Na tą chwilę to Die Antwoord.
8. Ulubiony deser.
Czekolada z migdałami z Lidla! :)
9. Jaki jest Twój ideał mężczyzny?
Mój chłopak oczywiście!
10. Czytasz książki, czy wolisz poczekać na film?
Zazwyczaj zaczynam od filmu i jeżeli mi się podoba, to sięgam po książkę/
11. Czy odważyłabyś się zrobić coś szalonego? Jak tak to co?
Oczywiście, że bym się odważyła, czekam tylko na wyzwanie!

środa, 22 sierpnia 2012

Mycie włosów.

Cześć wszystkim!
Pora na odsłonę moich włosowych produktów. Dzisiaj chcę wam pokazać moje szampony i produkty, którymi myję głowę.  Stosuję metodę OMO (odżywka-mycie-odżywka), na mokre włosy nakładam odżywkę (ważne, żeby była bez silikonów) i zostawiając ją na włosach, myję skalp szamponem, do dalszych partii używam piany, która spłynie z głowy, oczywiście wszystko spłukuję i nakładam maskę/odżywkę (tutaj z silikonami jest już dowolność).
Oto moje szampony:


























Barwa Szampon Brzozowy do włosów normalnych i suchych jest to typowo oczyszczający szampon i nie oczekuje po nim nic więcej. Stosuję go bardzo rzadko, kiedy moje włosy potrzebują dogłębnego oczyszczenia, ponieważ jest pełen SLS. Jest tani jak barszcz i bardzo wydajny. Dajcie znać w komentarzach jeśli chcecie, żebym zrobiła jego obszerną recenzję! Link do KWC.

Babydream szampon dla dzieci chyba wszystko, co można o nim powiedzieć zostało już dawno napisane, na każdym blogu, więc ja tylko dodam zdanie od siebie. Zmywam nim oleje, nadaje się do tego idealnie, nie zamienię na żaden inny! Link do KWC.

Pharmaceris Skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych stosuję go co drugie mycie, ponieważ zawiera SLS, jednak bardzo go lubię. Uważam, że jest godny uwagi, dlatego w przyszłym tygodniu napiszę jego obszerną recenzję! Link do KWC

Babydream balsam do kąpieli dla matek używam go między innymi jako szampon do codziennego mycia włosów. Kocham go za zapach i delikatność. Zostawia moje włosy dobrze oczyszczone i nawilżone. Mój ulubieniec! Link do KWC.


Chciałam jeszcze wspomnieć, iż do szamponów z SLSami stosuję metodę kubełkową. 



Otóż do opakowania po piance do mycia twarzy (ja używam rossmannowskiej RIVAL de Loop, którą możecie dostać na dziale z miniaturkami już za 5zł) nalewam odrobinę szamponu i wody do pełna. Nie muszę się martwić o czochranie włosów podczas mycia do wyprodukowania piany, ponieważ pompka robi to za mnie :) Chociaż trochę staram się umilić moim włosom walkę z SLSami.













A wy macie swoich ulubieńców do mycia włosów? Słyszałyście, stosujecie metodę kubełkową? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and Wavy.





Małe zakupy!

Cześć wszystkim!
Dzisiaj przechodziłam obok sklepu zielarskiego i oczywiście nie wypadało nie wejść. A jak już weszłam to nie mogłam opuścić tego miejsca z pustymi rękoma! Oto co znalazło się w moim koszyku:


GAL Odżywka kreatynowa w tzw. "rybki", przeznaczone są do pielęgnacji paznokci, brwi i rzęs, ja jednak zamierzam wzbogacać nimi maski, na pierwszym miejscu w składzie olejek rycynowy, fajnie. 

GorVita AloeVera żel zalecany do codziennej pielęgnacji skóry wrażliwej, jak dla mnie jest on uniwersalny, używam zamiast kremów do twarzy, dodaje do masek na włosy, super sprawa!

BingoSpa Maska do włosów mleczna z elastyną, bardzo lubię produkty do włosów od BingoSpa a tej jeszcze nie miałam, jednak musi poczekać na swoją kolej, testuję teraz jej siostrę, recenzja niebawem ba blogu.


Używałyście kiedyś "rybek"? Lubicie maski z BingoSpa? Napiszcie koniecznie w komentarzach! Na pewno odpowiem na każdy.

Pozdrawiam,
Blond and Wavy.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Różowe włosy.

Cześć wszystkim!
Dzisiaj chcę wam pokazać prosty i tani sposób zmienienia swojego wizerunku na weekend. Wakacje się kończą a ja, jak co roku, odczuwam mały niedosyt wariactw i dobrej zabawy. Tak więc, postanowiłam trochę zaszaleć! I oto, co z tego wyszło:

Cukierkowo różowe włosy, które sprawiają, że czuje się jak wróżka i przyciągają spojrzenia przechodniów. Muszę przyznać, że bardzo dobrze czuje się w tym kolorze! Do zmiany koloru użyłam płukanki (a dokładnie płynu koloryzującego) o nazwie Cyklamen firmy KULOPL.



Zamówiłam go w jednej z internetowych drogerii, razem z przesyłką kosztował mnie 10zł. Używałam go zgodnie z zaleceniami producenta (8ml na szklankę wody), jednak kolor nie rozprowadził się równomiernie. Wlałam wtedy płukankę do buteleczki z atomizerem i spryskałam miejsca, które się nie zabawiły, a potem spłukałam zwykłą wodą. Płukanka pachnie męską wodą kolońską i zapach na długo pozostaje na włosach. Od "farbowania" myłam głowę już 5 razy, koloru już praktycznie nie widać, tylko na końcówkach. Jednak teraz męczę się z suszą na głowie, ponieważ główny składnik CYKLAMENU to alkohol, który wyjątkowo nie służy mojej czuprynie.

Dzięki tej płukance przez parę dni miałam okazję czuć się jak wróżka i dodać koloru codzienności. Nie wiem kiedy będę miała okazję znowu jej użyć... Może Halloween? 


Lubicie eksperymentować ze swoim wyglądem? W jaki sposób? Z chęcią poczytam o waszych pomysłach! 

pozdrawiam, 
Blond and Wavy.





niedziela, 19 sierpnia 2012

Marion vs Yves Rocher

Cześć wszystkim!
Dzisiaj porównam dwie płukanki do włosów, których używam już od jakiegoś czasu, a mowa o Marion Nature Therapy Kąpiel odbudowująca włosy i Płukance octowej z malin Yves Rocher.

Zacznę od Marion Nature Therapy Kąpiel odbudowująca włosy.


Od producenta:
Unikalna terapia dla włosów o świeżym zapachu malin, delikatnie oczyszcza, usuwa resztki szamponu z włosów oraz pomaga przywrócić naturalną kwasowość skóry głowy. Nature therapy to wyjątkowa kombinacja natury i nowoczesnej technologii dla naturalnie zdrowych włosów. 

Cena i dostępność:
Buteleczka 130ml kosztuje około 7,90zł, a dostać ją można głównie w małych, lokalnych drogeriach. Czytałam gdzieś, że jest dostępna w Naturze, jednak mnie nie udało jej się tam znaleźć. 

Aplikacja:
Płukanka ma postać czerwonej wody. Stosowałam ją zgodnie z zaleceniami producenta czyli po umyciu i nałożeniu odżywki na włosy, spłukałam je obficie wodą, po czym rozprowadzałam preparat na całej długości włosów, czekałam minutę i spłukiwałam letnią wodą. Buteleczka jest wygodna w użyciu, przez otwór wydostaje się dokładnie tyle płynu ile potrzebujemy. Jednak wymaga trochę czasu aby nauczyć się jak przenieść ją równomiernie z ręki na włosy.

Zapach i wydajność:
Nie do końca pachnie ona malinami, jest to bardziej owocowy zapach, można w nim wyczuć odrobinę chemii, jednak nie jest to uciążliwe. Muszę przyznać, że zapach utrzymuje się na włosach dość długo, u mnie jest wyczuwalny nawet przez cały dzień. Na opakowaniu jest napisane, iż kąpiel starcza na około 5 użyć przy długich włosach, na moich średnio długich starczyła na jakieś 9.

Skład:

Jak widać jest sporo chemii, ale także trochę natury. Ogólnie skład nie jest zły, bez parabenów, SLS i SLES.

Działanie:
Jestem bardzo zadowolona z tej płukanki. Moje włosy po jej zastosowaniu były gładkie i lśniące, mam nawet wrażenie, że mniej się puszyły. Łuski włosów były wyraźnie domknięte. Podobało mi się także to, iż domywała moje włosy z pozostałości odżywki czy szamponu. Nie musiałam się martwić, iż źle spłukałam i włosy będą obciążone. Podsumowując, jest to już moje drugie opakowanie tego produktu, a więc bardzo polubiłam się z tą płukanką!

Teraz czas na Płukanką octową z malin z Yves Rocher.
Od producenta:
Ocet winny o właściwościach wygładzających, zamykających łuski i oczyszczających, aby Twoje włosy stały się błyszczące i miękkie.

Cena i dostępność:
Butelka o pojemności 150ml kosztuje około 24,90 (ja kupiłam ją w takiej cenie, jednak można dostać ją w promocji, trochę tajniej). Dostępna jest we wszystkich sklepach Yves Rocher, a także na ich stronie internetowej http://www.yves-rocher.com.pl/ .

Aplikacja:
Podobnie jak płukanka z Marion, z tą różnicą, iż nie polecam trzymać jej na włosach minuty, ponieważ posiada ona w swoim składnie alkohol, który może wysuszać włosy (jak się stało w moim przypadku, gdy używałam jej tak jak Mariona). Buteleczka ma bardzo wygodnie zamknięcie i dozuje dokładnie taką ilość kosmetyku, jaką potrzebujemy.

Zapach i wydajność:
Tutaj wyraźnie da się wyczuć malinowy zapach, jednak ja wyczuwam w nim sporo chemii. Zapach nie utrzymuje się tak długo na włosach ja w przypadku Marion, mniej więcej do wyschnięcia włosów. Jest ona jednak bardziej wydajna od swojej siostry, ale nie na tyle by zrekompensować swoją cenę.

Skład:

Jak widać jest mniej chemii, jednak ciągle obecna. No i ten nieszczęsny alkohol.

Działanie:
Moim zdaniem jest ono bardzo podobne do płukanki z Marion jednak dużo słabsze. Nie ma tego efektu wow, który był po użyciu Kąpieli odbudowującej włosy. Na początku, gdy pozostawiałam ją na minutę na głowie, strasznie wysuszyła skalp i moje biedne włoski. Jeżeli jednak spłukuję zaraz po aplikacji, nic takiego się nie dzieje.


Podsumowując:
Według mnie zdecydowaną zwyciężczynią zostaje Marion Nature Therapy Kąpiel odbudowująca włosy! Czemu? Bardziej widoczne efekty, łatwiejsza dostępność, nie wysusza i do tego kolosalna różnica w cenie.

A teraz chcę pokazać wam moje włosy ponad miesiąc temu, na samym początku mojego włosomaniactwa i delikatnej pielęgnacji.
Chciałam też napisać, że od jakiś 3 lat moje włosy nie chciały rosnąć na długości (miałam odrosty, jednak ciągle nie rosły dalej niż pokazane na zdjęciu), a teraz w końcu ruszyły! Pod koniec miesiąca zrobię włosową aktualizację!


A wy miałyście styczność z tymi płukankami? Jak się u was spisały? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and Wavy.

piątek, 17 sierpnia 2012

Pachnące uzależnienie...

Uważam, że kobieta powinna ładnie pachnieć w każdej sytuacji, ale w czasie lata musiałam zrezygnować z perfum (czuję się nieświeżo po ich użyciu) na rzecz mgiełek i perfumowanych balsamów. Chciałam jednak żeby zapach utrzymywał się równie intensywnie. Długo szukałam, aż podczas wakacyjnych upałów w Kanadzie weszłam na chwilę do Victoria's Secret. Pobuszowałam trochę w bieliźnie, spryskałam się mgiełką, wypróbowałam balsamy, zeswatchowałam (?) błyszczyki i wyszłam. I co się okazało? Wieczorem, po całym dniu chodzenia po mieście, zapach mgiełki był nadal wyczuwalny! Wtedy przepadłam :) Nie wiem ile już buteleczek na siebie wylałam.
A tak prezentuje się moja mała kolekcja na ten moment:

Są to mgiełki i balsamy z serii VS Fantasies. Aktualnie posiadam 4 wersje zapachowe i każda jest totalnie zachwycająca! W całek kolekcji jest około 12+ zapachów, każdy znajdzie coś dla siebie.

Zapachem, w którym się zakochałam od pierwszego wąchnięcia jest Pure Seduction (dokładnie tak mnie uwiódł!). Jest to połączenie czerwonej śliwki i frezji.

Wild Scarlet pachnie soczystym jabłkiem i lilją.
Love Spell kwiatem wiśni i brzoskwinią.
A Secret Craving czarną porzeczką i wanilią.

Ale przejdźmy do rzeczy!

Mgiełki naprawdę intensywnie pachną, a zapach utrzymuje się nawet podczas upałów cały dzień. Opakowanie jest bardzo poręczne, a pompka nie zacina się i uwalnia idealną ilość płynu. Jedyną wadą jest często gubiąca się, przezroczysta zakrętka. Są one także niesamowicie wydajne, jedna buteleczka (250ml) wystarcza na około pół roku intensywnego psikania się. Dostać je można niestety tylko w VS, a więc trzeba wybrać się do Warszawy lub zamówić przez Internet. Dobrze, że mam zapasy!
Jest to mój absolutny MUST HAVE na lato!

Balsamy zamknięte są w buteleczce z wygodnym zamknięciem.
             
Pachną równie intensywnie, co mgiełki i równie długo zapach utrzymuje się na skórze. Nie polecam ich miłośnikom subtelnych zapachów. Przez swoją rzadką konsystencje są bardzo wydajne i przyjemnie rozprowadza się je na skórze. Niestety słabo nawilżają i topornie się wchłaniają, dlatego używam ich tylko okazjonalnie. 
                            


Miałyście już kiedyś styczność z mgiełkami i balsamami VS? Jakie są wasze opinie? A co z ulubionym zapachem? Czekam na odpowiedzi w komentarzach!

xoxo,
BlondandWavy.






Czas i na mnie!

Cześć wszystkim! 
Od pewnego czasu jestem wierną fanką wszelkich blogów kosmetycznych, a w szczególności należących do włosomaniaczek. Przeglądając zawartość mojej łazienki, stwierdziłam, że i ja mogę dołączyć do tego zacnego grona. Wiem o ilości takich blogów, które powstają ostatnio, jednak mam nadzieję, iż moje spostrzeżenia wniosą coś nowego do blogosfery. Dlaczego? Otóż jestem kręconowłosą blondynką, a jak mi wiadomo, niewiele jest takich wśród włosomaniaczek. Gdy zaczynałam dbać o swoje włosy bardzo trudno było mi znaleźć informacje o pielęgnacji włosów o mojej strukturze, dlatego mam nadzieję, iż informacje tu zawarte pomogą jakiejś osóbce :)
A tak ogólnie to nazywam się Asia, w tym roku zdałam maturę, ale jeszcze niekoniecznie wiem, co chce w życiu robić.
Na tym blogu zamierzam zamieszczać subiektywne opinie na temat kosmetyków, moje MUST HAVE w łazience, włosowy dziennik, a także ciekawostki z życia codziennego.