czwartek, 28 lutego 2013

Małe zakupy w Polsce.

Cześć dziewczyny!

     Mieszkając już około pół roku w Niemczech, muszę niestety napisać, iż tutejsze drogerię są dużo uboższe w porównaniu z Polskimi. Płyny micelarne są praktycznie niedostępne, wcierek do włosów brak, kosmetyki Bourjois niedostępne, dobrych masek do włosów w przystępnych cenach brak. Z tego też powodu, raz na jakiś czas muszę wybrać się na zakupy do Polski! I oczywiście kupuję wszystko to, co w danej chwili nie jest mi potrzebne!

     W TK Maxx wpadłam na fantastyczną promocję i za 3 pełnowymiarowe lakiery ORLY z kolekcji Naughty or nice zapłaciłam około 70zł!

Od lewej: Miss conduct, Devil may care i Halo.

     W Super-Pharm wzięłam Biovaxa do włosów osłabionych z proteinami mlecznymi i w prezencie za 1 grosz dostałam serum wzmacniające A+E.


     Muszę przyznać, iż skład serum mi zaimponował! Bardzo fajny pomysł, żeby do serum z silikonami, którego i tak muszę codziennie używać, dodać jakieś składniki odżywcze!


     Do tego zakupiłam jeszcze żel z aloesem z Flos-lek, który oczywiście będę stosować na włosy i słynną wcierkę z czarnej rzepy z Joanny (której recenzja ukaże się niebawem). Oczywiście nie mogłam zapomnieć o ostatnim hicie blogosfery, a mianowicie płynu micelarnym z Biedronki. Zaczęłam już pierwsze testy i jestem naprawdę zadowolona!




     Jak myślicie, czego mi zabrakło? Który produkt, dostępny tylko w Polsce uważacie za niezbędny? A który lakier do paznokci chciałybyście zobaczyć na blogu jako pierwszy? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.

wtorek, 19 lutego 2013

essence Disney's Oz The Great And Powerful.

Cześć dziewczyny!

Dzisiaj w niemieckich DM-ach pojawiła się już limitowana kolekcja z essence Disney's Oz The Great And Powerful. Byłam jej bardzo ciekawa i nie zawiodłam się! Prezentuje się tak:


O dziwo, cienie są wyjątkowo dobrze napigmentowane, jednak łososiowy kolor ma trochę za dużo różowego pigmentu i przy moim odcieniu skóry, oczy nim pomalowane wyglądałyby na podrażnione i zmęczone. (PS. Cienie mają satynowy połysk, jednak nie udało się tego uchwycić na zdjęciu)


Niestety wszystkie lakiery są pękające, co nie bardzo mi się podoba. Złoty i niebieski są pełne shimmeru, czerwony, błękitny/miętowy i różowy bez.



Ja skusiłam się na rozświetlacz i róż do policzków w płynie (który swoją drogą też ma dużo złotego shimmeru w sobie).




Myślę, że to jedna z lepszych limitowanych kolekcji od pewnego czasu. A Wy co myślicie? Wpadło Wam coś w oko? Koniecznie napiszcie w komentarzach!


Pozdrawiam,
Blond and wavy.

sobota, 16 lutego 2013

Jak zmywać oleje z włosów? Odżywką!

Cześć dziewczyny!

     Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moim sposobem na zmywanie olejków lub maseł z włosów odżywką. I od razu informuję: NIE JEST to wcale takie TRUDNE jak się wydaje. Trzeba tylko przestrzegać kilku prostych zasad.


PO PIERWSZE: Zachowaj umiar w nakładaniu oleju na włosy.
     Wydaje mi się, iż jest ot najczęstszy błąd popełniany przez dziewczyny, które dopiero zaczynają swoją przygodę z olejowaniem. Włosy w żadnym wypadku nie mają obciekać z nadmiaru oleju. Kiedy wiadomo, iż już wystarczy? W przypadku nakładania na suche włosy, ja kończę wtedy, gdy włosy wyglądają już na tłuste, jednak nie zaczęły się jeszcze strączkować (zbierać razem w grubsze pasma, jak to się dzieje np. gdy mamy mokre włosy). W tym momencie nakładam na same końcówki podwójną porcje olejku i związuje je w warkocz. Jeśli chodzi o mokre włosy, spawa jest trochę trudniejsza. Najlepiej wtedy nakładać go na włosy przy pomocy pojemniczka ze spreyem (łatwo odmierzyć ilość jaką chcemy nałożyć na włosy + nie męczymy ich wcieraniem).



PO DRUGIE: Znajdź odpowiednią odżywkę do mycia włosów.
     Tutaj nie będę się za dużo rozpisywać odeślę was do dwóch ekspertek, a mianowicie do Wiedźmi Kociołka (KLIK) i BlondHairCare (KLIK). Ja od siebie tylko dodam, iż i tak trzeba daną odżywkę wypróbować na swojej głowie. Mi bardzo służą odżywki z Balei, pomimo że mają w swoich składach Isopropyl Palmitate, który tworzy warstwę okluzyjną, może przetłuszczać i podrażniać wrażliwe skalpy. Pamiętajcie, każda głowa jest inna!




PO TRZECIE: Daj czas odżywce zemulgować olej.
   Tutaj wszystko zależy od tego czy nałożyłaś olej na czyste lub brudne włosy. Jeżeli na czyste, po wmasowaniu odżywki, którą myjesz, we włosy pozostaw ją we włosach na jakiś czas (ja zazwyczaj robię to na około 10min, w tym czasie myję się, golę nogi itp.) Jeżeli natomiast nałożyłaś olej na brudne włosy, spłucz odżywkę od razu po umyciu i nałóż ją drugi raz i dopiero teraz pozostaw we włosach na kilka minut. Jest to ważne żeby spłukać pierwszą partię odżywki z olejem nałożonym na brudne włosy. Na własnej skórze przetestowałam, iż jeżeli tego nie zrobimy włosy są oklapnięte i szybciej się przetłuszczają.


I co? Dalej wydaje się takie trudne? Mam nadzieję, że już nie :)

     Na koniec chciałabym jeszcze dodać, iż mycie odżywką służy głównie włosom kręconym/falowanym, więc oczywiście nie na każdej głowie ta metoda się sprawdzi. Jednak każdy powinien wypróbować wszystkiego na sobie, a może jednak? Moje włosy uwielbiają tą metodę, czuję wtedy, iż wszystkie odżywcze składniki z oleju pozostały w moich włosach, które są błyszczące, odżywione i dociążone. IDEAŁ!


A wy jak zmywacie oleje z włosów? Próbowałyście kiedyś odżywką? Z jakimi efektami? Koniecznie napiszcie w komentarzach, jestem bardzo ciekawa Waszych sposobów na oleje!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.


wtorek, 12 lutego 2013

Wyciąg ze skrzypu polnego +drożdże +witaminy, czyli współpraca z VITAMEX-FARM.

Cześć dziewczyny!

     Co tam u Was? Mniej więcej tydzień temu zwrócił się do mnie polski przedstawiciel firmy VITAMEX-FARM z propozycją współpracy, na którą chętnie się zgodziłam. Firma istnieje na polskim rynku już od dawna, pamiętam nawet moją mamę kilka lat temu wspomagającą się ich suplementami, jednak ja sama nie miałam jeszcze okazji ich przetestować. Już wczoraj przyszedł do mnie listonosz ze ślicznie zapakowaną paczuszką (wpasowuje się idealnie w klimat nadchodzących walentynek!):


Do testów otrzymałam dwa opakowania po 100 tabletek wyciągu ze skrzypu polnego z drożdżami i witaminami.  Jako, że zbliża się okres przejściowy (wiosna), kiedy włosy wypadają mi garściami jest to idealna pora na wzmacnianie się. Lepiej zapobiegać niż leczyć! Wydaje mi się, iż moja ocena będzie też w miarę obiektywna, ponieważ od fiaska jakim był Merz Spezial (o którym przeczytacie TU), nie brałam żadnego suplementu. Wszystko co zaobserwuję, będzie więc zasługą wyciągu ze skrzypu. Będę go przyjmowała, przez mniej więcej 2 miesiące.


Muszę przyznać, iż w tabletkach znajduje się sporo ciekawych rzeczy:


Drożdże, witamina B6 i lizyna hamują wypadanie włosów, skrzyp sprawia, iż są mocne, zdrowie i błyszczące. PABA i kwas pantotenowy hamuje ich siwienie, a niacyna wpływa korzystnie na ich kondycje. Wiatamina E jest witaminą młodośći, a A i biotyna utrzymują prawidłowy stan skóry, włosów i paznokci. W dwóch słowach: DUŻO DOBROCI! 

Zabieram się za testowanie! A wy też macie problemy z wypadaniem włosów na jesień i wiosnę? Jak sobie z tym radzicie? Słyszałyście kiedyś o o tym suplemencie diety? A może go stosowałyście? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.



środa, 6 lutego 2013

Essence My Skin Tinted Moisturizer light.

Cześć dziewczyny!
     Dawno mnie tu nie było, ale miałam na głowie przeprowadzkę, która całkowicie mnie pochłonęła. Dobrze, że już po wszystkim! Dzisiaj chciałam napisać Wam o moim ostatnim (no może nie takim ostatnim, używam go od jakiś 2 miesięcy) odkryciu, a mianowicie o kremie koloryzującym do twarzy essence w odcieniu light skin.


      Producent na opakowaniu obiecuje utrzymanie nawilżenia skóry dzięki olejkowi z pestek brzoskwini i ekstraktowi z jagód acai. Informuje też, iż krem posiada filtry UVA/UVB (jednak stopień w jakim chronią przed słońcem nie jest podany, więc podejrzewam, iż jest mały, raczej nie wystarczający w lato). Odcień light skin jest dla mnie o tej porze roku idealny, nie wspominając, iż tym kremem trudno zrobić sobie krzywdę. Idealnie się wtapia, ukrywając małe zaczerwienienia i niedoskonałości, zostawiając skórę matową przez prawie cały dzień. 


     Ilość pokazana na zdjęciu zdecydowanie wystarcza do pokrycia całej twarzy, na szyję i dekolt zużywam połowę porcji. W buteleczce za około 15zł (poprawcie mnie jeżeli się mylę) dostajemy 50ml produktu, który starczył mi na 2 miesiące przy codziennym stosowaniu. Myślę, że za taką cenę, wydajność jest jak najbardziej zadowalająca. Za co jeszcze lubię ten krem jest zapach, świeżo owocowy i to, iż po nałożeniu nie czuję się jakbym miała maskę. To uczucie zazwyczaj towarzyszy mi przy większości podkładów.


     Jak widać na zdjęciu odcień jest wręcz idealnie dobrany do mojej karnacji! Z tego powodu zaopatrzyłam się już w drugą buteleczkę. Na lato niestety będę musiała znaleźć sobie coś z większym filtrem, ale na okres jesienno/zimowy to jest mój podkład (mogę tak go nazwać?) numer jeden! Ach i jeszcze ocena na KWC. Jak widać, nie tylko ja jestem jego fanką!



A wy miałyście już z nim do czynienia? A z innymi produktami essence z linii my skin? Koniecznie napiszcie w komentarzach!

Pozdrawiam,
Blond and wavy.